Chojnatka, Rawka 13.02.2011 – zimowych eksploracji ciąg dalszy. Tym razem zniknęła kolejna biała plama w kajakarskich notatnikach – jako pierwsi przepłynęliśmy Chojnatkę – prawy dopływ Rawki, łączący się z nią poniżej stopnia wodnego w Suliszewie.

Trochę daleko od domu, bo ponad 90 km, ale warto było jechać. Na starcie stawiło się aż 8 osób: Kazik, Wojtek Ch., Marek M., Marek B., Tomek H., Darek K., Kasia, no i ja. Mieliśmy zacząć płynięcie w Wymysłowie, ale tam wody było zbyt mało żeby zawracać sobie nią głowę 🙂 Tak więc skróciliśmy trasę i zaczęliśmy płynięcie od mostku w Jeruzalu. Rzeczki zrobiło się więc jakieś 8 k, ale zawsze warto będzie na nią wrócić. Jest dość wąska, tak więc miejscami nie można było kajakiem zmienić kierunku płynięcia, a w wielu miejscach rzeczka była węższa niż długość wiosła…

Kręci się Chojnatka wśród lasów i pól całkiem przyjemnie, aż tylko żal, że zwałki na rzece nie są tak gęste jak na Jeziorce. W ośmioosobowym składzie pokonywanie przeszkód nie idzie tak sprawnie jak np w ekipie 3-4 osobowej, dlatego cały dystans 20 km pokonaliśmy w relaksowym tempie 5 godzin na wodzie. Stabilne minus 5 stopni dawało się najbardziej odczuć na postoju. Dlatego posiłek zrobiliśmy przy przenosce stałej w Kamionie, gdzie mogliśmy się z powrotem zebrać w grupę i płynąć razem.

Rawka jak zwykle była dostatnia w wodę, więc nie spotkaliśmy na niej specjalnie dużo przeszkód. Dopiero na progu pod mostem kolejowym w Rawce niektórzy przypomnieli sobie co ta rzeka może zrobić gdy się nie uważa… Ostatni jaz w Rudzie spłynął jedynie Kazik, który głośno wyrażał swoje niezadowolenie, że tylko on jeden to robi. Może i miał rację? No cóż, było miło, zapraszam do relacji zdjęciowej. Wszystkie zdjęcia autorstwa Kazika.

Relacja Marka jest tutaj.

[do góry]