Jak na pierwszy spływ w roku, 22.01.2012r na starcie stawiło się całkiem sporo osób: Marek M., Kazik, Marek B., Krzysiek S., Grzesiek O., Janosik, Jurek G. no i ja. Startując w Kołbieli koło kościoła wzbudziliśmy niemałe zainteresowanie ludności tubylczej z tymi kajakami w środku zimy.
Na nasze szczęście poziom wody okazał się stosunkowo wysoki i dobrze wyczuwalny nurt. Całości szczęścia dopełniał świeży śnieg, dzięki któremu wszystko było białe.

Początkowy odcinek mający więcej fajnych zwałek płynęliśmy trochę wolniej niż część poniżej Woli Karczewskiej. Na progu w Dobrzyńcu, Grzegorz prawie miał wodną przygodę, jednak udało mu się wybronić i pozostawić sobie czyste konto :).
Dopływając do stopnia wodnego w Woli Karczewskiej od razu dało się wyczuć niezwyczajny w tym miejscu nurt. Jak się okazało – wszystkie zastawki były maksymalnie opuszczone więc różnica poziomów była mniejsza niż metr. Z racji wymuszonej przenoski zrobiliśmy sobie małą przerwę posiłkową, podczas której czas nam umilał opowieściami tubylec oczywiście znający wszystkich i wiedzący wszystko 🙂

Na kolejnym odcinku rzeka się rozpędziła na kamieniach i spowodowała że wzrosła nam średnia. Jedyną różnicą w stosunku do zeszłego roku było ogromne drzewo zwalone ok 200 metrów poniżej mostu na trasie lubelskiej (droga nr 17). Nam się udało spokojnie przejść, ale gdy będzie płynęła “dwójka” turystyczna to może mieć problemy bądź przenoskę.

Na sam koniec, w Mlądzu przed mostem panowie musieli przećwiczyć sprawne wysiadanie z kajaka – niestety nikt się nie wykąpał, a tak na to wszyscy liczyliśmy. Ogólnie zrobiliśmy 28 km z Kołbieli do Grześka w Mlądzu w czasie 4:45 tak więc jak pisałem na wstępie – tempo było spacerkowe.

Zapraszam do galerii.

[do góry]