W czasie długich i bardzo wyczerpujących wypraw (nie tylko kajakowych) sugerowałbym kilka przećwiczonych rozwiązań żywieniowych. Po pierwsze chciałbym skupić się na częstotliwości posiłków, a po drugie zaproponować kilka gotowych rozwiązań kulinarnych. Oczywiście nie jestem ani dietetykiem ani wybitnym znawcą tematu, jednak moje skromne doświadczenie i wiedza są poszerzane dzięki rozmowom z mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi ode mnie

Ad 1 czyli jak często: sugerowałbym równomierne rozłożenie częstotliwości posiłków aby wpaść w rytm szybkiego “ładowania baterii” i spokojnego wysiłku. Zasadniczo przerwa na posiłek co 3 godziny jest skuteczna z tym, że pierwszy etap wiosłowania możemy wydłużyć do 4 godzin bez większego uszczerbku na zdrowiu i siłach. Kolejne przerwy wypada już organizować w miarę regularnie. Podczas przerwy nie tylko jemy, ale możemy się rozruszać, czy też załatwić potrzeby… to też ważne aby nie przeciągać tematu. Pić wodę czy napoje możemy cały czas, czasami można zorganizować krótką (np. minutową) przerwę w płynięciu – na większy łyk picia.

Ad 2 czyli co: jak zwykle ilu płynących tyle różnych posiłków. Najważniejsze zalety posiłku to jego:
przyswajalność – odpadają ciężkostrawne bigosy czy ciężkie mięsa – organizm musi te posiłki spalić tuż po zjedzeniu i nie może być sytuacji że po posiłku nie mamy siły wiosłować…
konsystencja – z tego powodu odpadają posiłki typu kartofle z kotletem. Zanim to człowiek zje minie zbyt dużo czasu… poza tym im bardziej klient jest zmęczony tym ma mniejszą ochotę na mielenie w ustach schabowego czy kiełbasy 🙂 Tutaj sprawdzają się kaszki, sosy, zupki itp nie gęste ale raczej papkowate – przy okazji szybciej “wchodzą” … ;>
energetyczność – najszybciej zamieniane na skuteczne paliwo są węglowodany i cukry, więc z tego powodu godne polecenia są ryż, makarony, czekolada, rodzynki itp
Dobrze jest zadbać, aby minimum jeden posiłek był gorący lub przynajmniej ciepły.

Posiłki nawet najlepsze nudzą się, więc na każdym postoju warto jest zjeść co innego. Dlatego wymienię kilka z nich bez stopniowania który lepszy, a który mniej skuteczny. A jest w czym wybierać:
– ryż z bananami
– makaron z warzywami i kurczakiem (pierś pokrojona w kostkę i smażona) + sos lekki dla “poślizgu” 🙂
– banany, rodzynki, orzeszki itp
– wszelkie kaszki, musli czy tego typu wynalazki… o ile ktoś je lubi
– zupki z makaronem (ja np przygotowuję sobie “chińską” zupkę w termosie)

Jak zwykle warto polecić gorące napoje z termosu jak kawa, herbata, kakao. Z zimnych napoi najskuteczniejsza jest niegazowana woda, a pod koniec wysiłku lub gdy już nadciąga kryzys warto mieć ze sobą jakiś napój izotoniczny. Oczywiście są zawsze amatorzy batonów, chałwy, owoców kandyzowanych itp. Nie ma idealnego przepisu i za każdym razem wszyscy płynący mają co innego do jedzenia, zawsze też można podpatrzeć jakiś nowy patent na posiłek.

Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech pisze do mnie – chętnie zamieszczę jeszcze jakieś wskazówki dla “długodystansowców”

[do góry]