13 grudnia 2009 postanowiliśmy spłynąć nasz lokalny kawałek Wisły na odcinku Czersk – WTW. Dokładnie ten sam odcinek robiliśmy już kiedyś. Dzisiaj pokonaliśmy ten dystans w sumie w 6 godzin wliczając w to 45-minutową przerwę na małe ognisko. Lightowe tempo wynikało głównie z naszego wycieczkowego nastawienia. Był z nami także nowy kolega, który pierwszy raz siedział w “jedynce” – i zrobił dystans w naprawdę przyzwoitym czasie bez “napinania się”. Mimo różnych komentarzy na mailu – można zrobić taką wycieczkę w rozsądnym czasie. Skład ekipy: Kazik, Grzegorz O., Mateusz, no i ja.

Pogoda w sumie znośna, bo przy temperaturze -3C nie było żadnego wiatru, opadu ani nawet większych fal. Pod koniec trasy sprzęt był cięższy o lodowe narośle, ale taka specyfika grudniowych wypraw…. Pomysł Kazika okazał się strzałem w dziesiątkę – w czasie przerwy rozpaliliśmy ognisko, a na nim upiekliśmy sobie kiełbaski. Przy okazji ogrzaliśmy się trochę i podsuszyliśmy odzienie.

W czasie płynięcia spotkaliśmy oprócz zwyczajowo spotykanych tutaj ptaków (czapla siwa, kormorany, różnorakie mewy, kaczki itp) także parę orłów (chyba) oraz stadko 4 czapli białych, które nie są już tak popularne na tym odcinku Wisły. Oczywiście nie popisałem się refleksem i nie znajdziecie ich zdjęć w galerii :), ale i tak zapraszam:

[do góry]