29.11.2009 Spływ Promnikiem wreszcie doszedł do skutku. Tydzień wcześniej byłem chory więc jak się okazało wszystkim opłacało się przełożyć spływ na kolejną niedzielę. W składzie Marek M., Asia K., Janosik Z., Krzysztof S. i ja spotkaliśmy się na mecie spływu we wsi Wanaty o 8:40 i pojechaliśmy na start do Łaskarzewa. Po rozstawieniu samochodów, zeszliśmy na wodę o 9:10, więc udało nam się to w miarę sprawnie. Korzystając z ładnej pogody rozpoczęliśmy podróż od małej strużki, niewiele szerszej od długości wiosła.
Jak na koniec listopada (słoneczna pogoda i temperatura ok. +8C) było naprawdę przyjemnie. Widać było ślady po wodzie wyższej o pół metra sprzed tygodnia, więc widzieliśmy co nas ominęło 🙂 Umiarkowane zwałki w pierwszej części urozmaicone były częstymi kładkami tuż nad poziomem wody. Jedna z takich kładek okazała się szczególnie niemiła. Betonowa przeprawa długości około półtora metra była na tyle nisko, że aby się pod nią przeprawić trzeba było się trochę wcisnąć pod wodę. Za to tuż za kładką był 20 cm wysokości próg, który powodował, że dziób kajaka opadał, wciskając głowę jeszcze bardziej w beton. No i właśnie tu Asia straciła czapkę zerwaną z głowy.
Dalej rozpoczęły się małe i większe betonowe progi, z których słynie już Promnik. Całkiem sprawnie pokonaliśmy większość z nich, jednak kilka musieliśmy obnosić głównie z powodów konstrukcyjnych. Po prostu można było spaść nie do wody, ale na betonową półkę, a dopiero z niej do wody. Oczywiście znaleźli się tacy co i tutaj nie wysiadali z kajaka 🙂
Po pokonaniu ok 13 km na prawym wysokim brzegu zauważyliśmy wysoki płot – znak, że tutaj musimy skończyć naszą dzisiejszą wyprawę. A właśnie na końcowym odcinku zaczęły się fajniejsze zwałki. Niestety ogrodzenie mówi nam że za kilkaset metrów rzeczka jest całkowicie przegrodzona metalową siatką i nie da rady przepłynąć – ponoć jakiś ośrodek rządowy – dość dobrze strzeżony.
Wyprawa zajęła nam w sumie ok 4 godziny, a zakończyliśmy ją ciągnięciem kajaków przez kilkaset metrów lasu – aż do drogi.

Relacja Marka – Letmana jest na stronie Fundacji KiM

Zapraszam do galerii

[do góry]