07.11.2009 Jeziorka na odcinku od Wilczorudy do Głuchowa, czyli od początku spływalnego szlaku rzeczki do miejsca kończącego najlepszy chyba odcinek zwałkowy w okolicach Warszawy. Skład: Zygmunt F., Marek M., Kazik R., Marcin Ch., Krzysiek S. no i ja 🙂 Dystans ok. 20 km pokonaliśmy w 7 godzin co może nie jest rekordem trasy, ale żeby popłynąć to szybciej przydałoby się trochę więcej wody. Ten niski stan wody poznaliśmy po większej ilości przeszkód lub ich większej uciążliwości, ale także gdy już wpływaliśmy na bardziej otwarte przestrzenie. Płynąc groblą między Stawami Kocerańskimi czy wpływając na zalew w Głuchowie dało się odczuć charakterystyczne “zasysanie” kajaka do mulistego dna, które przy okazji nie pozwalało zanurzyć głębiej wiosła. Ale nie chodzi o to, żeby tu się żalić – wszak właśnie po to popłynęliśmy aby sobie spuścić konkretny w….ysiłek 🙂 Oczywiście wszyscy skończyli wspaniale zrelaksowani i rozruszani na dziesiątkach czy setkach zwalonych drzew.
Jak się okazuje – nawet mając już jakieś doświadczenie w pokonywaniu przeszkód na rzece mogliśmy się nauczyć nowej zasady bezpieczeństwa. Dokładny opis sytuacji jest tutaj.

Tymczasem zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wyprawy. Pogoda była mało medialna co odbiło się na jakości zdjęć 🙂 chociaż i bez tego artystą nie jestem…. Z kolei relacja Marka i Marcina jest tutaj.

[do góry]