27.12.2009 Spływ Mienią po świątecznym obżarstwie należało odbyć celem spalenia nadprogramowych kalorii 🙂 Drugim powodem była wysoka woda, która wynikła ze świątecznych roztopów. Z moich obliczeń wynika, że trasę 20 km pokonaliśmy w 5 i pół godziny, co dla tych warunków jest czasem optymalnym. Niektóre przeszkody całkowicie znikły pod wodą, inne zaś zniżyły się na tyle, że trzeba było czasami pokombinować jak je obejść. Trasę pokonaliśmy w składzie: Marek M., Janosik, Jurek G. i ja.
Zaczęliśmy prazy zastawce w Bykowiźnie, która to zastawka na co dzień jest stopniem wodnym o różnicy poziomów około 80-100 cm. Dzisiaj zostało z tego ok 20 cm i wzięliśmy to na sam początek płynięcia. Rzeka miała z początku charakter dość dużej, dwukrotnie większej od Świdra rzeki, bardzo zasobnej w wodę…. Pierwszą większą przeszkodę spłynął tylko Janosik i Jurek, ale za to dwukrotnie – była to duża zastawka w Rudzie – różnica poziomów ponad 1,5 m.
Aż do Kącka Mienia dała się poznać jako szybko niosąca nas rzeczka, nie stwarzająca większych problemów nawet przy kilkunastu przepustach i betonowych progach. Od mostu w Boryszewie, gdy nurt przeniósł się do lasu, zaczęła być trochę bardziej wymagająca i musieliśmy szybciej się orientować na niektórych zakrętach. Dopiero od Wiązowny rzeczka przyspieszyła na tyle, że czasami mieliśmy zabawną jazdę między drzewami i krzakami przy szybkim nurcie… I tak było aż do samego ujścia do Świdra.
Świder wreszcie mogliśmy zobaczyć jako rzekę pełną wody, od brzegu do brzegu, gdzie nie trzeba szukać nurtu i unikać mielizn. Ta ilość wody spowodowała, że na bystrzu pod mostem kolejowym zrobiła się niezła kipiel. Oczywiście przepłynęli ją nasi dwaj bohaterowie, a ja z Markiem zakończyliśmy spływ obnosząc to miejsce lądem. Z braku czasu nie popłynęliśmy dalej, ale nie wątpię że dalej było równie atrakcyjnie.

Zapraszam do obejrzenia filmów:

Janosik pokonuje zastawkę:
.
.
Jurek także:
.

.
Relacja Marka jest tutaj

.

[do góry]