103 km na Eskimo jednego dnia czyli Świder 05.06.2010
Spływy 2010 June 6th, 2010Dopięliśmy swego – udało nam się zrobić cały Świder jednego dnia – tak jak w zeszłym roku sobie założyliśmy. Trasę rozpoczęliśmy w Rudej za Stoczkiem Łukowskim gdzie płynie prawy dopływ Świdra – Różanka znana także po nazwą Świder Wschodni.
Do wody wskoczyliśmy tuż za mostkiem na rzeczce, a słowo “wskoczyliśmy” dokładnie oddaje charakter wejścia do wody. Wysokie na metr brzegi porośnięte pokrzywami do pasa nie pozwalają na inny sposób dostania się na wodę jak tylko zeskok do wąskiego na 2 metry, zarośniętego strumienia. O godzinie 3:50 rano pozwoliło to nam się od razu obudzić :), a za chwilkę mieliśmy do czynienia z niezłą zwałką. Wynika to z faktu, że aż do połączenia się ze Świdrem nie widać tu śladów ludzkiej ręki. Rzeczka jest mocno zarośnięta i bardzo kręta. W pewnym momencie straciliśmy ją z oczu, gdyż prawe zakole okazało się ślepe, lewe także, a brzegi zarośnięte że nic nie widać. Zaciekawił nas fakt, że na wodzie pojawiają się niewielkie wiry zasysające wodę oraz że w pewnym miejscu woda tak jakby wlewa się pomiędzy gałęzie przy brzegu. Rozwiązanie okazało się zaskakujące – trafiliśmy na starą bobrzą tamę, która już dawno zarosła zielskiem. Po wskoczeniu na niewysoki w tym miejscu brzeg okazało się, że rzeczka płynie pół metra niżej.
Na tym odcinku rzeki mieliśmy bajkowy wręcz klimat: poranne mgły, wschodzące słońce oświetlające jedynie czubki drzew oraz dziewiczą rzeczkę wijącą się czasami tak, że widać było najbliższe 3 metry płynięcia. A wszystko przetykane fajnymi zwałkami 🙂
Po połączeniu się Różanki ze Świdrem przepłynęliśmy jeszcze ze 2 km i pierwsza przenoska – zastawka w Stoczku Łukowskim przy moście na drodze nr 803 na Seroczyn. Ta betonowa konstrukcja nie wzbudziła w nas chęci do skakania z opcją średnio przyjemnej kąpieli.
Do mostu koło Seroczyna rzeka to bardzo fajna zwałka, która charakterem przypomina nieco mniejszą Jeziorkę, później aż do miejscowości Borki wody było tak mało, że zaczęliśmy wątpić w powodzenie naszej wyprawy… Tuż za Borkami rzeka przestaje świdrować i zmienia charakter w typowy kanał. Co kilkaset metrów mała zmiana kierunku, a co jakiś czas próg wodny. W taki sposób rzeka ma tutaj stałą szerokość i głębokość, co pozwoliło nam troszkę podgonić czas stracony na robienie zdjęć w górnym odcinku. A jak się później okazało na sesję zdjęciową podczas płynięcia poświęciliśmy ok 45 minut, co skutkowało tym, że przeciętną prędkość na tym odcinku mieliśmy około 4 km/godz.
Od tej pory ta średnia prędkość systematycznie nam rosła. Miesiąc temu płynęliśmy ten odcinek, więc nie skupialiśmy się na robieniu zdjęć na progach, a tylko na skutecznym ich pokonywaniu. A progów tych było prawie trzydzieści, na każdym można się było wykąpać 🙂
Świder odzyskuje swój kręty charakter dopiero w Dłużewie i kręci po swojemu aż do ujścia. Te niższe odcinki rzeki są tak często opisywane, że nie będę ich tutaj powielał. Jedyną różnicą w stosunku do naszej ostatniej wyprawy był poziom wody wyższy o około 20 cm, oraz zauważalnie większa ilość wody wpadająca z prawych dopływów. Szczególnie Mienia niosła ze sobą tyle wody, że na połączeniu rzek stanowczo zdominowała Świder… Tutaj nasza średnia prędkość wzrosła już do 6,3 km/godz.
W Józefowie po pokonaniu dwu bystrzy pod dwoma mostami byliśmy jeszcze przed 19:00 więc wiedzieliśmy, że nasze plany się spełnią. Podczas ostatniego odpoczynku założyliśmy kamizelki i ustaliliśmy, że aby było bezpiecznie płyniemy tak, aby się jak najmniej ochlapać “wodą” z Wisły. Na Wiśle było niestety tak jak się tego spodziewaliśmy – szybko płynąca brudna woda z kożuchami czegoś średnio zachęcającego do kontaktu 🙂 Tutaj nasza średnia prędkość płynięcia (całej podróży) wzrosła aż do 7,3 km/godz, chociaż udało nam się w ramach próby osiągnąć nawet 16,7 km/godz.
Ostatecznie zakończyliśmy wyprawę o 20:20 w okolicach ul. Rychnowskiej w Wawrze. Podsumowując wyprawę:
– rzeki: Świder Wschodni, Świder, Wisła
– dystans 103 km
– czas 16 godzin 30 minut
– skład Kazik i ja
– charakter – kto był na pięknej zwałce o wschodzie słońca ten wie o czym piszę 🙂 kto nie był – niech się wybierze…..
Zdjęcia nie oddają w pełni bajkowego porannego klimat, ale zapraszam do galerii 🙂 Wszystkie zdjęcia robił Kazik, więc nie widać na nich, że on w ogóle to przepłynął 🙂