Kolejny tydzień i kolejna eksploracja nowej rzeczki!!! Tym razem padło na rodzimą, lokalną Jagodziankę czyli tzw Kanał Bielińskiego. W niedzielę 10.02.2013 już o 7:00 rano melduję się u Janosika i jedziemy we dwóch na eksplorację rzeczki, którą wszyscy znamy. Aż dziw bierze, że tylu kajakarzy w okolicy a nikt do tej pory nie pływał Jagodzianki.

Startujemy z Brzezinki z lokalnego mostku i od razu widać charakter tego odcinka rzeczki – typowy kanałek o stałej szerokości i głębokości, czasami zakręt… Korzystając z niedawnego przyboru wody można nim płynąć, ale szaleństwa nie ma 🙂 Krajobraz, o ile cokolwiek widać, to głównie szklarnie, których w okolicy dostatek. Po drodze zaliczamy 2 (dwie) zwałki – ktoś poprowadził jakieś rury tuż nad poziomem wody i robimy je górą.

Po wpłynięciu na teren Karczewa oglądamy znane od lat z innej perspektywy miasteczko. Jest naprawdę inaczej niż zazwyczaj… Przepływamy pod kilkoma mostkami, tuż koło klubu sportowego Mazur, aż dopływamy do ujęcia wody dla sąsiadujących jeziorek. Ujęcie jest tuż przed jedyną okropną przeszkodą na trasie: próg wodny wysokości 30 cm 🙂 Niedługo później – powrót wody z jeziorek. Dalej aż do mostku na ul. Wiślanej krajobraz jest nieciekawy – po obu brzegach nawiezione jest tyle ziemi i gruzu że praktycznie nic nie widać ponad metrowe skarpy.

Rozlewisko zaczyna się tuż za mostkiem i ciągnie się aż do jeziorka kończącego rzeczkę. Znaczy nie był to jeszcze koniec rzeczki, ale tak to wyglądało – woda kończyła się na betonowej ścianie pod trasą nr 801. Dopłynąwszy bliżej odkrywamy, że jesteśmy przy wale przeciwpowodziowym i są pod nim przepusty dla wody zakończone z drugiej strony klapami zapobiegającymi przedostawaniu się wody pod wałem przy stanach powodziowych.

Pierwsza i jedyna przenoska była też okazją do złapania łyka ciepłej herbatki. Po ponownym wejściu do wody odkrywamy całe piękno dzikiej rzeczki – tu dopiero zaczyna się tzw “niedzielna zwałka”. Wspaniałe miejsce gdzie rzeczka jest co nieco zawalona, i nie płynie zbyt szybko. Bardzo dobre miejsce dla początkujących zwałkowiczów. Jest to 3-kilometrowy odcinek fajnej dzikiej przyrody, którą mieliśmy pod nosem od lat, a dopiero dzisiaj ją odkryliśmy.

Po dopłynięciu do Wisły – fotografujemy dla pamięci ujście i prujemy już do ujścia Świdra. Na tym odcinku (końcówka Jagodzianki i kawałek Wisły) na krótkich kajakach pokonujemy jeden kilometr w czasie 5:09 minuty. Wpływamy w Świder pod prąd i pokonujemy ok kilometr rzeki w czasie już ponad 12 minut 🙂 Generalnie dzień uznajemy za dobrze rozpoczęty: mamy zaliczoną kolejną nową rzeczkę, pokonaliśmy prawie 13 km w czasie 2:34 godz po trzech rzekach i o godzinie 10:01 jesteśmy już gotowi na nowe wyzwania.

Janosik – dzięki za zaproszenie i miło spędzony czas.

zapraszam do galerii zdjęć: