W niedzielę 17.10.2010 z racji wyższej wody postanowiliśmy “zaliczyć” prawobrzeżną Kraskę wraz z Jeziorką. Na starcie ok 8:00 rano pojawili się Wojtek Ch., Marek M. i ja. Po dojechaniu do Żyrowa, na mostku przy trasie nr 50 zastanawialiśmy się czy nie spróbować zacząć wyżej, albo zacząć spływ Molnicą – lewym dopływem Kraski, ale nam przeszło 🙂
Rześkie poranne powietrze sprawiło, że 3,5 km Kraski zrobiliśmy w niecałą godzinę, wliczając w to oczywiście sesje foto na każdej możliwej przeszkodzie (3 kajaki – 3 aparaty :). Przy ujściu Kraski do Jeziorki zastanawialiśmy się która rzeka wpada do której – bo Jeziorka wyglądała na zdecydowanie mniejszą w tym miejscu… Po wzejściu słońca na pełne niebo okazało się, że trafiła nam się przepiękna jesienna pogoda – przejrzyste powietrze, bezchmurne niebo, zero wiatru no i kolorowe drzewa dookoła – nic tylko płynąć, a kto został w domu niech żałuje.

Z racji wyższej wody i niewielkiej ilości przeszkód bez większego wysiłku pokonywaliśmy dystans tak, że śniadanie zrobiliśmy zgodnie ze wskazaniem GPSu – po 10-tym kilometrze. Tak żeby kanapek do domu nie zabierać…

Po drodze nabraliśmy jeszcze smaku na lewy dopływ Jeziorki – Tarczynkę, która też niosła sporo wody, a widać było że i o zwałkę tam łatwo…
W Łosiu gdzie początkowo mieliśmy kończyć płynięcie byliśmy jeszcze przed 13:00 więc zapadła decyzja o przedłużeniu wyprawy. Przestawiłem z Markiem samochody i ruszyliśmy na kolejny etap – do Bogatek. Dotychczas na tym odcinku było kilka przeszkód o dość dużej uciążliwości, ale tym razem najgorszą z nich pokonaliśmy praktycznie z rozpędu. Jedynie na “mostku Mazura” mieliśmy do pokonania niezłą zagadkę. Ktoś na zwykłej kładce zrobił takie barierki, że Wojtek z Markiem zdecydowali się obnieść ów mostek. Ja się uparłem i pokonałem tę przeszkodę bez wychodzenia z kajaka, ale za to musiałem przemaszerować w kajaku ponad 20 metrów brzegiem – ale jak ktoś to lubi to czemu nie?
Podsumowując wyprawa okazała się strzałem w dziesiątkę – wspaniała pogoda, złota polska jesień, w miarę wysoka i szybka woda, no i towarzystwo oczywiście wyborne… Warto było startować z brzegu pokrytego szronem, aby odbyć taką relaksującą podróż.

Zapraszam do galerii.

[do góry]