W rozmowie telefonicznej z Kazikiem ustaliliśmy, że w niedzielę 11.11.2012 płyniemy Mienią. No może trochę więcej niż zazwyczaj, ale miło byłoby przypomnieć sobie spokojną lokalną Mienię.
Zwołując się na mailu, na hasło Mienia zrobiła się nas 4-osobowa grupa z Jurkiem G i Janosikiem. W ostatniej chwili w sobotę wieczorem zgłosili się jeszcze Leszek C i Marek M. Tak więc na starcie spotkaliśmy się w szóstkę – całkiem fajna ekipa zarówno pod względem ilości jak i jakości ochotników. Mieliśmy przecież robić około 25 km Mieni a to niemało…
Niemniej jednak jadąc na start zauważyliśmy niski stan wody w Mieni i szybko zmieniliśmy decyzję na Świder. Dojechaliśmy aż do Sufczyna i tam zeszliśmy na wodę. Już po chwili, po 400 metrach, pierwsza przenoska na stopniu wodnym. Dalej aż do Kołbieli całkiem fajne, niewielkie zwałki pokonując które mogliśmy sobie jak zwykle trochę poplotkować. Za to od Kołbieli, trasa prosta i każdemu znana jak własna żona 🙂
Oczywiście od tej pory tempo trochę podkręciliśmy aby nie płynąć i się nudzić, tylko żeby poczuć trochę wysiłku…

Pierwszy przystanek śniadaniowy w Dobrzyńcu zaraz za kolejnym betonowym progiem. Po posileniu się ruszamy dalej. Za chwilę przenoska w Siwiance – okazało się, że dobudowano dodatkowe spiętrzenie wody pod mostkiem i teraz woda ma cały czas dostęp do przepławki dla ryb. Później już tylko do przodu… Do Woli Karczewskiej, a stamtąd po przenosce jesteśmy w domu – już tylko 12 km do mety.

U Grześka w Mlądzu meldujemy się po 5:53 godziny pokonawszy w sumie prawie 34 km. Jednym słowem całkiem przyjemnie spędzona niedziela – na dłuższym spacerku 🙂

Zapraszam do galerii zdjęć autorstwa Marka M: