Jako że słowo się rzekło już kilka dni temu – starałem się być na dzisiaj wypoczęty aby pływać bez zbędnych obciążeń. Wczoraj, w sylwestrowy wieczór przebiegłem tylko 6 km w ramach rozruszania się, oraz grzecznie położyłem się spać o 3 rano. Kazik miał mnie nawiedzić na 10:00, ale z małym poślizgiem zeszliśmy na wodę tuż przed 11:00

Od samego startu widać było, że kilka dni temu szła woda wyższa o min pół metra i mogliśmy tylko podziwiać piękne lodowe formy na brzegach i zwisających gałęziach. Z prędkością nie przesadzaliśmy, bo okoliczności przyrody były na tyle piękne, ze co rusz stawaliśmy aby zrobić jakieś zdjęcia. Zdarzyły się nawet ze dwie zamarznięte zwałki na drodze, ale to tylko wyostrzyło apetyty na więcej… Niestety – więcej przeszkód nie było, a całą drogę przegadaliśmy bo Kazik rezyduje teraz w drugiej części Polski i nie mamy kiedy przegadać wielu tematów.

Końcem końców przepłynęliśmy całe 10,5 km w 1:45 godziny więc klasyczny spacerek 🙂 Jedyną ciekawostką było wychodzenie z wody po oblodzonym na pół metra brzegu. Obaj liczyliśmy że ten drugi się wywali do wody – taka szorstka męska przyjaźń 🙂

Zapraszam do oglądania zdjęć, autorstwa głównie Kazika:

  • Świder 01.01.2015