13 dnia 2013 roku spotkało się nas 13 osób pod jednym wspólnym celem, którym było po prostu spłynięcie Świdrem. Przy okazji oczywiście dołożyliśmy swoją cegiełkę do wielkiego dzieła WOŚPu. Na starcie nie było żadnej dłuższej odprawy z racji tego że było jednie minus 12 stopni więc trochę nas zmroziło.

Już po starcie zza drzew wyszło czerwone słonko i pokazało, ze warto było ruszać się z domów na tak piękne plenery. Oczywiście kto miał aparat – robił zdjęcia – było pięknie. Po pewnym czasie grupa nieco się rozciągnęła ale wszyscy, którzy potrzebowali pomocy na przeszkodach – uzyskali ją. Na całe szczęście nie było żadnej wywrotki, chociaż dwa razy było już blisko kąpieli…

Oprócz temperatury uroku płynięciu dodawała zamarzająca na wszystkim woda. Po godzinie każde wiosło było o prawie kilogram cięższe, nie mówiąc już o kajakach. Z zamarzniętą rzeką nie było zbytniego problemu, bo mróz właśnie złapał i pokrywa lodowa dopiero się tworzyła. Cały czas rzeką płynął śryż, przez który płynęło się trochę wolniej.

Przerwę na śniadanko zrobiliśmy przy okazji jednej ze zwałek, której nie dało rady pokonać inaczej niż obnosząc ją. Oczywiście było trzech śmiałków, którzy pokonali ją, ale przy dużym wysiłku i tracąc na to dużo czasu. Po śniadanku i gorącej kawie/herbacie ruszyliśmy dalej. Na kolejnych kilometrach trasa była cały czas urozmaicona przeszkodami związanymi głównie z niską temperaturą niż z faktycznymi zwałkami.

Przed mostem w Mlądzu dwójka Kasia i Grzegorz opuściła nas udając się do domku. My płynęliśmy dalej do wyznaczonego miejsca w którym czekał na nas samochód itp. Na tym odcinku rozciągnęliśmy się jeszcze bardziej i nawet nie mieliśmy okazji oglądać spływania bystrza pod mostem przez czołówkę spływu. Końcem końców dotarliśmy na metę gdzie już wszyscy czekali. W sumie wyprawa miała prawie 17 km i zrobiliśmy ten dystans w 4 godziny. Mimo takich warunków warto było nie ttylko ruszyć się na spływ, ale i wspomóc potrzebujących za pomocą WOŚP.