Od DEBILa nie ruszałem wiosłem, więc trzeba było zrobić jakąś przebieżkę, żeby sprawdzić jak się trzymamy z Kazikiem kondycyjnie. Z racji wyższych niż ostatnio stanów wód wybór padł na Wieprz i Wisłę.
Spływ zaczęliśmy o 7:30 na Wieprzu w Strzyżowicach i po pokonaniu ostatnich 20 km tej rzeki wpłynęliśmy do Wisły. Tuż za Dęblinem zrobiliśmy sobie mały popas na posiłek. Do godziny 11 było całkiem upalnie tak jak to można się było spodziewać w lipcu 🙂

Niestety tuż po 11, gdy już widzieliśmy kominy elektrowni Kozienice, nadeszła ciemna granatowa chmura z której zaczęło się widowiskowo błyskać. Oczywiście za chwilkę zmoczyło nas doszczętnie i wysmagał mało przyjemny mocny wiatr. Jak już przestało moczyć – pogoda się ustabilizowała – pochmurno, wiatr w twarz i raz po raz przechodzące burze z piorunami. Wykorzystując przerwę między burzami zrobiliśmy sobie kolejną przerwę. I w jej trakcie mogliśmy zobaczyć, że stale podnosi się poziom wody.
Aż do końca płynięcia byliśmy moczeni deszczem i suszeni wiatrem na przemian.

Finalnie nasz 104-kilometrowy spacerek skończyliśmy o 16:50 czyli w czasie 9 godz 20 min co wydaje się być w miarę dobrym wynikiem biorąc poprawkę na to, że Kazik płynął moją Karolinką 🙂

Zapraszam do relacji zdjęciowej zrobionej na podstawie zdjęć Kazika

[do góry]